Dojechałyśmy pod mój dom i kiedy Emily wyciągnęła pieniądze,
taksówkarz powstrzymał ją dłonią.
- Kurs został już opłacony – uśmiechnął się. – Miłej nocy! – życzył, a
następnie w niemałym zdziwieniu wysiadłyśmy z taksówki.
- Zapłacił na nią? – spytałam skołowana, kiedy pojazd odjechał.
- Na to wygląda – powiedziała Emily, śmiejąc się. Zawtórowałam jej,
wciąż nie mogąc uwierzyć jaki kierunek przybrał dzisiejszy wypad do klubu.
Próbując zachować ciszę, weszłyśmy do domu i od razu skierowałyśmy się na górę
do mojego pokoju. Kiedy zamknęłam za
sobą drzwi, wiedziałam, że to tylko kwestia kilku chwil, zanim Emily zasypie
mnie pytaniami.
Czułam, że powoli trzeźwiałam, ponieważ odzyskałam zdolność zachowania
równowagi i zaczynałam odczuwać ból głowy i senność. Kiedy się obudzę, będzie
sto razy gorzej – pomyślałam.
- Dobra, lala, mów co się działo w klubie – powiedziała Emily,
ściągając z siebie sukienkę i nakładając na siebie luźną bluzkę i krótkie
spodenki jako piżamę. Opadłam na miękkie
łóżku, podczas gdy dziewczyna starała się rozczesać długie, splątane od tańca i
wiatru włosy.
Z ekscytacją w głosie opowiedziałam jej cały wieczór spędzony w
towarzystwie Zayna, starając się nie pominąć żadnego szczegółu.
- O mój boże, leci na ciebie jak nic! – pisnęła podekscytowana.
- Też tak mi się wydaje – zaśmiałam się cicho, rumieniąc się. –
Powiedział, że jeszcze się spotkamy, ale… Jak? Przecież wiem tylko jak się
nazywa, nic więcej – mruknęłam wzdychając ciężko.
- Nie byłabym taka pewna – powiedziała Emily, uśmiechając się tajemniczą.
– Sprawdź telefon – poleciła mi.
Czym prędzej sięgnęłam po urządzenie leżące na szafce nocnej i weszłam
w spis kontaktów. Zjechałam na sam dół i uśmiechnęłam się szeroko, widząc
‘Zayn’ i jego numer telefonu.
- Cholera, dobry jest – kiwnęłam głową z uznaniem. – Kiedy on to
zrobił? – spytałam ziewając. Zerknęłam na zegarek wiszący na ścianie. Była już
prawie trzecia w nocy.
- Kiedy ty stałaś wtulona w niego, próbując trzymać się w pionie –
parsknęła Emily na co ja wywróciłam oczami.
- A ty, poznałaś kogoś? – spytałam idąc śladem Emily i także
przebierając się w piżamę.
- Hm… Najpierw jednego chłopaka, który wydawał się miły, jednak okazał
się zwykłym zboczeńcem. Później przystojniaka, który jednak był tak pijany, że
nie mógł zapamiętać mojego imienia – mruknęła. – Czyli nic ciekawego –
powiedziała z rozbawieniem.
Zaśmiałam się, wyobrażając sobie dwóch chłopaków, których opisała
Emily.
- W sumie… Te urodziny w cale nie były najgorsze – powiedziałam nagle,
uśmiechając się pod nosem.
- Żartujesz? To był najlepszy dzień twojego życia, patrząc na to kogo
poznałaś – powiedziała Emily z przejęciem w głosie, na co zachichotałam.
- Idziemy spać? Jestem wykończona – mruknęłam, na co Emily kiwnęła
głową, kładąc się na moim dużym łóżku.
W poniedziałek, kiedy weszłam do szkoły, czułam, że ten dzień będzie
dla mnie łaskawy. Zaczęło się od tego, że z samego rana budzik obudził mnie
punktualnie, a ja byłam, o dziwo, wyspana. Plus, Barbara zrobiła na śniadanie
francuskie tosty, za co uwielbiam ją jeszcze bardziej niż wcześniej. Poranek
idealny. Byłam w znakomitym humorze i nie mogłam pozwolić na to, aby
ktokolwiek, lub cokolwiek to zniszczyło.
Z delikatnym uśmiechem na ustach ruszyłam w stronę swojej szafki z
której wyciągnęłam podręcznik do matematyki. Rozglądając się po tłumie uczniów,
poszukiwałam Emily, która powinna już być w szkole. Zmarszczyłam brwi i jak na
zawołanie, poczułam wibrację w dłoni. Odblokowałam telefon i przeczytałam
wiadomość od przyjaciółki: ‘Zaspałam, do
zobaczenia na drugiej lekcji. Przeklęty budzik!:( x‘
Zaśmiałam się współczująco i
schowałam telefon w torebce. Widać, jej szczęście nie sprzyjało dzisiaj tak jak
mnie. Chociaż tak naprawdę, szczęście w nieszczęściu. Emkily mogła pospać
godzinę dłużej niż ja. Ruszyłam do klasy, z niespotykanym wśród uczniów idących
na matematykę, optymizmem.
Lekcja minęła mi dość szybko, jednak
nudno. Bez Emily to nie to samo. Byłam
naprawdę wdzięczna losowi, że na mojej drodze pojawiła się kilka lat temu tak
kochana i lojalna dziewczyna, za którą wskoczyłabym w ogień.
Upiłam łyk wody z butelki i oparłam
się o szafki, wyczekując przybycia Emily. Znudzona przeglądałam coś w
telefonie, błądząc myślami gdzieś daleko. Nie wiedząc kiedy, zeszły one na
Zayna. Na jego wspomnienie, mimowolnie się zarumieniłam. Przypomniałam sobie
jego płonący dotyk i przenikliwe spojrzenie. Cieszyłam się, że miałam jego
numer. To dawało nadzieję na kolejne spotkanie. Kiedy tylko chciałam. Podobało
mi się to. Lubiłam mieć kontrolę.
Byłam tak pogrążona w rozmyślaniach
nad tym, co się działo na piątkowej dyskotece, że nie zauważyłam, że ktoś
przede mną stanął. Dopiero, kiedy usłyszałam ten głos, znieruchomiałam i
uniosłam wzrok, a moje źrenice się
rozszerzyły.
- Jake? – spytałam marszcząc brwi.
Chłopak wyglądał na niepewnego i smutnego. Powinnam poczuć ogarniającą mnie złość
i fakt, poczułam, jednak szybko ją stłumiłam w sobie. Nie chciałam się złościć.
Nie dzisiaj. Z resztą, po co mam się z nim kłócić, czy mówić jakim to jest
palantem? Stało się i tyle. To koniec.
- Uhm, cześć Clarie – uśmiechnął się
blado. Westchnęłam głęboko, rozluźniając napięte mięśnie. – Wiem, że…
Prawdopodobnie jesteś na mnie wściekła – zaczął, a ja mu przerwałam.
- Nie jestem – powiedziałam, a on
spojrzał na mnie zszokowany. - Naprawdę nie. – Mówiłam szczerze. Nie byłam
wściekła, na pewno nie. Byłam może trochę zła, ale to minie. Najgorsze za mną.
Podczas rozmów z Emily, które przeprowadziłyśmy przez cały weekend, dużo sobie
przemyślałam. - To zabolało, wiesz… To jak mnie potraktowałeś – powiedziałam,
unosząc na niego smutny wzrok. – Ale nie będę chować urazy, bo to nie ma
najmniejszego sensu i nie mam do tego prawa – mruknęłam.
- Ja myślę, że masz – upierał się
przy swoim Jake, przeczesując swoje krótkie, blond włosy. Jake był przystojny,
nie da się ukryć. Miał ciepłe, zielone oczy, był dobrze zbudowany, a także był
świetnym chłopakiem. Jednak… Dopiero po tym krótkim spotkaniu z Zaynem
zrozumiałam, że przy Jake`u nigdy się tak nie czułam. Zupełnie… Inaczej. Nie
potrafiłam tego wyjaśnić.
– Zachowałem się jak chuj – pokręcił głową.
- Nie da się ukryć – zaśmiałam się.
Chłopak spojrzał na mnie zdziwiony, jednak też się uśmiechnął, trochę nerwowo i
niepewnie. – Nie chcę chować do ciebie
urazy, Jake – powiedziałam, wzruszając ramionami. – Podjąłeś taką, a nie inną
decyzje, szanuję to. Szkoda tylko, że poinformowałeś mnie o tym w ten sposób…
- Wiem, chciałem cię za to przeprosić.
Jestem tchórzem – mruknął, wzdychając ciężko. Nie odezwałam się, nie chciałam
zaprzeczać. – Więc między nami okej? – upewnił się.
- Tak, na tyle na ile w naszym
przypadku to możliwe – powiedziałam.
- To dobrze, ulżyło mi – powiedział
z radością w głosie. Zerknął ponad moim ramieniem i powiedział: - Ja się lepiej
zmywam, Emily się zbliża, a jeśli spojrzenie mogłoby zabijać, już bym leżał na
ziemi – mruknął z uśmieszkiem malującym się w kącikach ust. Zerknęłam do tyłu, gdzie
faktycznie stała Emily z mieszanką emocji wymalowaną na twarzy. Ponownie
spojrzałam na Jake`a i powiedziałam:
- Faktycznie, lepiej zmykaj -
zaśmiałam się. – Do zobaczenia! –
pomachałam mu, uśmiechając się delikatnie.
Jake pożegnał się ze mną i szybko
zniknął w tłumie.
- Co się tu działo?! Dlaczego z nim
rozmawiałaś? – syknęła zdezorientowana Emily, gdy do mnie podeszła, a ja
roześmiałam się.
- Nie będę chować do niego urazy.
Nie chcę być jedną z tych ‘eks’ które są przepełnione gniewem na swojego byłego
chłopaka. Nie chcę tego – powiedziałam, wzruszając ramionami, jakby to była
najoczywistsza rzecz pod słońcem.
- Mówiłam ci już, że cię podziwiam?
– mruknęła dziewczyna, na co obie wybuchnęłyśmy śmiechem i już spóźnione,
ruszyłyśmy na zajęcia.
Po geografii, która była
jednocześnie ostatnią lekcją tego dnia, czekał nas jeszcze trening. Zarówno ja
i Emily byłyśmy szkolnymi cheerleaderkami. Szczerze mówiąc, lubiłam to. Wiem,
że cheerleaderki zwykle są kojarzone jako te puste i głupie, jednak w przypadku
mnie i Emily, tak nie było. Robiłyśmy to z czystej pasji i dla rozrywki.
Po przebraniu się w stroje,
weszłyśmy na salę gimnastyczną i zaczęłyśmy się rozgrzewać. Siedząc na
podłodze, obserwowałyśmy trening chłopaków z drużyny koszykówki. W pewnej
chwili z rozmyślań wyrwał mnie głos Diany:
- Czyżbyś szukała kogoś na
pocieszenie? Po tym, jak Jake cię rzucił? – spytała słodziutkim głosem,
uśmiechając się sztucznie, z chłodem w niebieskich oczach patrząc na moją
twarz.
Diana, typowa szkolna diva,
uważająca się za nie wiadomo kogo i traktująca ludzi jak śmieci. Od zawsze
zazdrościła mi wszystkiego i rywalizowała ze mną o najmniejszą głupotę. Była z
typu tych ludzi, których nienawidziłam najbardziej.
- Nie potrzebny mi nikt na pocieszenie – powiedziałem, dosłownie
wypluwając ostatnie dwa słowa. – Z resztą, już znalazłam kogoś nowego, kto na
pewno nie będzie jedynie moim pocieszeniem – mruknęłam, a siedząca obok Emily
parsknęła pod nosem. – Także śmiało, Diana – powiedziałam, uśmiechając się
szeroko. – Bierz się za Jake`a, baw się resztkami, które ci zostawiłam –
mrugnęłam okiem i wstałam z parkietu.
Obrzuciłam ją jedynie przelotnym
spojrzeniem i uśmiechnęłam się pod nosem widząc zmieszanie i dezorientację na
jej twarzy. Dziewczyna zacisnęła wargi sfrustrowana. Wyminęłam ją i dołączyłam
do szeregu dziewczyn, które ustawiły się przed trenerką, a po chwili obok mnie
pojawiła się Emily. Uśmiechnęła się i wyciągnęła dłoń w moją stronę, a ja
przybiłam jej piątkę.
- To było piękne – pochwaliła mnie.
- Wiem – powiedziałam po czym obie
zachichotałyśmy cicho.
Po chwili rozległ się dźwięk gwizdka
trenerki Jefferson, która zagoniła nas do roboty, karząc rozłożyć materace na
ziemi.
Znowu z opóźnieniem, ale mam nadzieję, że się nie pogniewacie. Za kilka dni mam testy, a po nich będzie już spokój i będę miała więcej czasu na pisanie i takie tam. Jak wam się podoba rozdział? Niedługo zacznie się coś dziać!:)
CZYTASZ = KOMENTUJESZ ☺
Świetny rozdział! Powodzenia na egzaminach :)
OdpowiedzUsuńSwietneeee!!
OdpowiedzUsuńTeez mam egzaminy :/
O wlasnie, a tak apropo to zycze powodzenia na egzaminach!! <3
@luvmyniallers
Fajny ten rozdzial :) czekam na nastepny i powodzenia na testach :D xx
OdpowiedzUsuńUhuhuh proooszę dawaj szybciej rozdziały! Uwielbiam czytać twoje opowiadania! <3 Życzę Ci weny , bo wiem jak bardzi jest ona ważna . <3
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział <3
OdpowiedzUsuńPowodzenia na testach
@Mrs_Ola_Bieber
Rozdział jest świetny...<3
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny...:)
powidzenia na testach.:*
@PPatryczeczek
Świetny rozdział, już nie mogę doczekać się kolejnego. Powodzenia na testach :) x
OdpowiedzUsuńSuper czekam na nastepny :D
OdpowiedzUsuńGenialnyyyyy..... czekam na next xD
OdpowiedzUsuńRewelacyjny!
OdpowiedzUsuńHehe, dobry jest, wpisał jej swój numer, a ona nawet tego nie zauważyła. :D Rozbawiło mnie to. :) Ale nie no, powinna być uważniejsza. :D To w takim razie niech jak najszybciej do niego dzwoni!! :D Oo, byłam pod wrażenia jej zachowania wobec Jake'a. Po tym jak ją potraktował, ona zachowała się tak miło wobec niego. Należą się brawa. Ja bym chyba tak nie potrafiła na jej miejscu. :)
OdpowiedzUsuńZayna w tym rozdziale nie ma wcale, a jednak jest go tak wiele. A to za sprawą Clarie, a właściwie jej niekontrolowanych myśli. Z tego niewinnego wpisania się do telefonu dziewczyny może wyniknąć naprawdę coś poważnego, dlatego nie mogę już się doczekać ich pierwszej telefonicznej rozmowy bądź jakiejś wymiany wiadomościami. Podziwiam również Clarie za to, jak zachowała się w obecności Jake'a i w ogóle jak go potraktowała. Mało która dziewczyna zdołałaby się po prostu opanować, ba, rozmawiać z nim i jeszcze powiedzieć, że między nimi wszystko okej. Ja na przykład posłałabym takiego typa w pierony jasne, no bo przecież zachował się jak skończony idiota, więc dlaczego Clarie ma się nad nim litować? Niech cierpi swoje. No ale tak czy owak, podziwiam bardzo.
OdpowiedzUsuńCzekam na rozdział kolejny, dużo weny, natchnienia i czasu. No i oczywiście powodzenia na egzaminach! Pozdrawiam gorąco xx
Swietny, boski, cudowny rozdzial. Nie moge doczekac sie nn. <3 Powodzenia na egzaminach! Duzo weny i jeszcze lepszego kolejnego rozdzialu. <3
OdpowiedzUsuńSuper :) czekam na następny :]
OdpowiedzUsuńŚwietny! Czekam z niecierpliwością na next'a xd weny xx
OdpowiedzUsuńNo rozkręca się coraz bardziej:)
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział, a to co powiedziała do Diany i to jak zachowała się w stosunku do Jake było na prawdę godne podziwu :)